się małymi sukcesami. Kupiłam kilka preparatów do włosów, cienie do powiek
oraz balsamy do ust firmy Bielenda, o których poniżej napiszę kilka słów.
Do mojego koszyka powędrowały 2 warianty owocowe: malina i wiśnia.
Z informacji na kartoniku wynika, że jest jeszcze brzoskwiniowa wersja.
W ofercie firmy Bielenda są również masełka do ust, ale te zakupię może innym razem.
Aplikacja balsamów wydaje mi się o wiele bardziej praktyczna.
W składzie Zmysłowej wiśni znajdziemy lanolinę, olej macadamia,
słodkie migdały, wosk pszczeli, natomiast w Soczystej malinie możemy
odnaleźć też olejek avocado.
Wiśniowy błyszczyk delikatnie barwi usta i już po pierwszej aplikacji
daje się wyczuć smak wiśni połączonej jakby z nutką winogron.
Taki słodkawy i nie za mocny. Za tą cenę - ok 7 zł myślę, że dosyć dobry zakup.
Na zdj. powyżej wiśniowy balsam troszkę już rozsmarowany na dłoni.
Wydaje mi się, że wiśniowa wersja może być tą najmocniej kolorującą usta.
Jeśli się mylę, a sprawdzicie, to dajcie znać :)
Balsamy Bieledny delikatnie natłuszczają usta i likwidują uczucie
spierzchniętych ust- o co akurat nie trudno w czas jesieni i zimy.
Jest to na pewno tańszy o połowę odpowiednik podobnych balsamów
do ust wiodących marek.
Pojemność, w jakiej producent "zamknął" obiecywaną wiśnię to 10 g.
Dużym plusem dla tych produktów jest ich, jak się to pięknie teraz mówi-design :)
Utrzymane w cukierkowych barwach różu kartoniki i tubki skuszą
nie jedną z Was, tak jak skusiły wczoraj mnie.